Pycha i pokora
Gardzę Bogiem! Gardzę innymi ludźmi! Gardzę ich prawami! Efektu takiej postawy łatwo się domyślić. Pisze o niej prorok Habakuk: zło i nieprawość, ucisk i przemoc, spory i waśnie. Wypisz, wymaluj nasz współczesny świat.
Na szczęście Bóg nie pozostaje głuchy na skargę proroka: „Oto zginie ten, co jest ducha nieprawego”. Gdybyśmy przetłumaczyli ten fragment dosłownie, usłyszelibyśmy „oto nadęta a nie prosta jest jego dusza”. Tym nadęciem jest nie co innego, jak ludzka pycha, pierwszy spośród siedmiu grzechów głównych.
Pycha nie znosi ograniczeń, nie znosi konkurencji. Nadyma się niczym balon, pompuje sukcesami i zaszczytami, rozpycha się tak, że w świecie człowieka pysznego brak jest miejsca dla Boga i drugiego człowieka. Pycha dąży do całkowitej niezależności, dlatego gardzi wszystkim, co ją może ograniczać, zwłaszcza prawem moralnym. Pycha będzie obnosić się swoim grzechem, będzie dumna ze swojego grzechu, gardzić będzie natomiast każdym kto przestrzega moralności, kto stara się służyć Bogu i ludziom.
Na szczęście istnieje lekarstwo na pychę. Jest nią pokora. „Słudzy nieużyteczni jesteśmy, wykonaliśmy, co należało wykonać”. Wbrew pozorom pokora nie jest pogardą dla siebie ale stanięciem w prawdzie. Z jednej strony, wobec Boga, któremu staramy się służyć jesteśmy zaledwie pyłkiem, pojedynczym atomem. Czym jest atom wobec wszechświata? Niczym. A Bóg przecież przekracza wszechświat. Z drugiej strony Bóg o każdym pyłku pamięta, zna go po imieniu i darzy go miłością tak wielką, że nie wahał się dla niego umrzeć. I to czyni nas wielkimi.
Człowiek pokorny zna swoją wartość w oczach Boga. Dlatego nie potrzebuje wynosić się nad innych. Człowiek pokorny nigdy nie powie ani nie pomyśli „chodzę do kościoła, więc jestem lepszy”. Nie powie też: modlę się po łacinie, więc jestem lepszy”. Człowiek pokorny dostrzeże dobro tak w sobie jak i w drugim człowieku. Nie pogardzi drugim, tylko dlatego, że jest biedny, że wpadł w nałóg, że nie potrafi albo nie chce przestrzegać Bożych przykazań. Ubogiemu będzie służył pomocą, zagubionemu służyć będzie modlitwą.
Modlitwa jest prawdziwą szkołą pokory. Jeśli ma być skuteczna, człowiek musi stanąć przed Bogiem w prawdzie. Bez Boga nic dobrego nie możemy uczynić, jesteśmy słabi i grzeszni, dlatego trzeba nam Boga przepraszać, że tak często ranimy jego miłość naszymi grzechami. Wszystko co mamy od Boga pochodzi. On sam nas stworzył, on dał nam życie i świat w którym żyjemy, dlatego trzeba nam Bogu dziękować za jego hojne dary, za dobrodziejstwa, którym nie masz miary. Jesteśmy też Jego dziećmi i dlatego prosić go możemy o wszystko, a On gotów jest nam dać znacznie więcej.
Modlitwa nie jest poniżeniem, ale wywyższeniem człowieka. Jest współudziałem w dziele zbawienia. Bóg wie, czego nam potrzeba, zna nawet nasze myśli, ale nie chce uszczęśliwiać nas na siłę. Stworzył nas jako istoty wolne i tę wolność szanuje, dlatego chce, abyśmy wszelkie nasze prośby wypowiadali na głos, w modlitwie. Bóg nie zbawi nas, wbrew naszej woli, nie obdaruje nas wbrew naszej woli. Nie obdarzy nas swoją łaską, wbrew naszej woli.
Wiara też jest łaską. Na łaskę nie da się zasłużyć, trzeba o nią prosić. Przyjęcie łaski oznacza uznanie zależności od kogoś. Dlatego pycha, która dąży do całkowitej niezależności, oznacza także zamknięcie się na łaskę. Pokora przeciwnie, jest kluczem który otwiera człowieka na łaskę. Bez Boga nie mogę nic, z Bogiem mogę wszystko. Wystarczy odrobina pokory i odrobina wiary. Maleńkie ziarnko gorczycy.