Wyniki wyszukiwania dla:

Rozgryźć tajemnicę, wywiad z reżyserem Marcinem Kobierskim

Misterium Męki Pańskiej przerwane w czasie pandemii wróciło na scenę salezjańską. Z tej okazji prezentujemy Państwu wywiad z reżyserem i autorem scenariusza tegorocznego Misterium oraz aktorem krakowskiego teatru Bagatela, Panem Marcinem Kobierskim. Wywiad, przeprowadzony przez Jacka Banasiuka SDB, ukazał się wcześniej na łamach naszego biuletynu „ŁośPress”. Zapraszamy do spojrzenia na Misterium, wiarę, człowieczeństwo i teatr oczami  Reżysera salezjańskich Misteriów.

***

(…) teraz, kiedy my jesteśmy czasem tacy rozedrgani, mamy tysiące myśli szalejących w głowie, nagle wyłączyć się wydaje się być bardzo trudne, ale jak zbawienne, zwłaszcza w tych czasach, pozwolić sobie na to, żeby się wyłączyć

 

Jacek Banasiuk SDB: Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z Misterium Męki Pańskiej w krakowskim seminarium salezjanów?

Marcin Kobierski: Wszystko zaczęło się od Mateusza Koziołka, obecnie już księdza, i od „Ziemi Boga”. Kiedyś na kawie rozmawialiśmy z Mateuszem o tym, co ja robię, i opowiadałem mu o mojej pracy z grupami amatorskimi. Wtedy Mateusz powiedział, że jest taka wspólnota, która nazywa się „Ziemia Boga”, i czy chciałbym z nimi zrobić jakiś spektakl. Odpowiedziałem na to, że jeżeli oni będą chcieli, to ja nie mam nic przeciwko temu. Tak właśnie zrobiliśmy pierwszy spektakl z „Ziemią Boga”. Ta pierwsza sztuka z „Ziemią Boga” najwidoczniej musiała się jakoś spodobać władzom seminarium,  dlatego postanowili zaryzykować i powierzyli mi przygotowanie Misterium.

Jacek Banasiuk SDB: Czyli tegoroczne Misterium to które z kolei?

Marcin Kobierski: Ósme albo dziewiąte… ale wydaje mi się, że ósme.

Jacek Banasiuk SDB: Czym dla Ciebie jest Misterium?

Marcin Kobierski: To się bardzo zmieniało. Na początku patrzyłem na nie jako na spektakl, ale z roku na rok zmieniało się moje podejście do Misterium. Po pierwsze, zaburzyło ono bardzo mój kalendarz liturgiczny (śmiech), ponieważ prace nad Misterium zaczynamy już w listopadzie, więc dla mnie trochę nie istnieje adwent. Adwent zamienił mi się w Wielki Post, ponieważ już o Męce zaczynam rozmyślać w październiku. Z roku na rok coraz bardziej traktuję to jako doświadczenie duchowe. Coś jako moja komunikacja z Panem Jezusem, z Jego Męką, i jako moje poszukiwanie Boga w tym wszystkim. Oczywiście ciągle myślę o tym jako o spektaklu, ale teraz jest w tym więcej pierwiastka duchowego.

Jacek Banasiuk SDB: Jaka była reakcja aktorskiego środowiska na wieść o tym, że pracujesz przy Misterium Męki Pańskiej?

Marcin Kobierski: Moi znajomi wiedzą, że pracuję przy różnych przykościelnych grupach i że między innymi robię Misterium Męki Pańskiej. Nigdy nie spotkałem się wprost z szyderstwem czy z jakąś kpiną… bardzo to szanują. Oczywiście wielu z nich pewnie by nie przyszło, bo pewnie jest im nie po drodze z tym tematem, ale dla wielu jest to czymś normalnym, że ja pracuję poza teatrem. Śmieszny był odbiór u kilku osób z mojego środowiska, które niespodziewanie pojawiły się na Misterium. Ja mam taką zasadę, że na moje spektakle nigdy nikogo nie zapraszam, obojętnie gdzie je robię. Kilka osób przyszło, ponieważ gdzieś tam usłyszeli o tym wydarzeniu, bo ktoś im powiedział, ktoś im bilet załatwił. Śmieszne było spotkać kogoś później w teatrze, kiedy mówi ci: „byłem na Misterium”… albo to się wydarzyło w tym roku: przyszła do mnie pewna pani, która pracuje w pracowni krawieckiej, i mówi do mnie: „Panie Marcinie, od trzech lat próbuję dostać bilet na Misterium i nigdy mi się nie udawało, więc w tym roku postanowiłam przyjść do Pana i zapytać, czy mógłby mi Pan załatwić miejsce na Misterium”. No więc to są też takie piękne momenty, ale nigdy też nie spotkały mnie jakieś szykany z tego powodu.

Jacek Banasiuk SDB: Jak Ci się pracuje z amatorami? Czy miałeś jakieś zwątpienia na przestrzeni tych lat?

Marcin Kobierski: Zwątpienia są zawsze, ale może nie z powodu ludzi. Ja mam zawsze większe pretensje do siebie niż do aktorów. Uważam, że to reżyser powinien znaleźć jakiś sposób na aktora, więc nigdy mi się nie zdarzyło, żebym miał pretensje, że ktoś gra tak a nie inaczej, bo wtedy musiałbym mieć do siebie pretensje, że ja go źle poprowadziłem. Sam też jestem aktorem, więc wiem, że reżyser czasem szuka różnych dróg do mnie. Raz mi proponuje, żebym tak zagrał, innym razem inaczej. Szuka jakby we mnie. I sam wiem, że jako aktor np. na 20 próbach jestem beznadziejny, potem być może jestem już beznadziejny do premiery, ale być może na 20 próbie się otwieram i może coś się znajduje… więc zwątpienia są zawsze. Czasami przeżywam zwątpienie, bo coś tam w głowie sobie ułożyłem i nagle zaczynamy to robić, a tu okazuje się, że to nie tak jak sobie w głowie poukładałem… i wtedy przychodzą mi takie myśli: „Boże! Kobierski, coś ty wymyślił? – niedobre!”. I wtedy przychodzi albo nagle nowe rozwiązanie, które okazuje się celniejsze, albo ja się już załamuję i mówię: „no dobra, nic się nie da z tym zrobić”, a potem nagle jest jakaś próba, gdzie się nagle okazuje, że to pasuje. Myślę, że zwątpienia są nieodłączne w takiej pracy twórczej, zwłaszcza, że to jest jak z tkaniem jakiegoś gobelinu. Na początku widzimy tylko jakąś jego część, i dopiero jak całość jest utkana, to tak naprawdę z perspektywy jesteśmy w stanie ocenić, czy ten obraz jest dobry czy nie. Z tym, że ja o Misterium myślę od kilku lat… może ja to sobie wmawiam, albo próbuję sobie tak o tym myśleć… żeby wyrzucić z głowy takie pragnienie, że ma się to podobać. Pamiętam, że w tamtym roku miałem coś takiego. Była jakaś próba i byłem strasznie zmęczony. Poszedłem się przejść nad Wisłę. Zacząłem się modlić na różańcu i takie przyszło „z góry”, żebym się nie modlił o to, by to wyszło, by się podobało, tylko żebym się modlił, aby dzięki temu ktoś coś tam sobie przeżył. Pamiętam, że to było takie uwalniające w tamtym roku. Po ludzku staram się jak mogę, żeby przedstawienie miało kształt i artystycznie żeby też było na poziomie, ale coraz bardziej myślę o tym, żeby to w sobie przemieniać, żeby nie tyle to się podobało, ale żeby ktoś tam coś przeżył.

Jacek Banasiuk SDB: Misterium to Twoje dodatkowe zajęcie, czy nie szkoda Ci czasu?

Marcin Kobierski: (śmiech) Nie szkoda mi tego czasu. Jakoś zawsze to Pan Bóg tak układa, że na ten czas Misterium nie daje mi intensywnej pracy w teatrze. W tym roku zrobił wyjątek rzeczywiście, bo miałem przez chwilę taki mały dylemat, ponieważ dostałem propozycję zagrania w teatrze u takiego bardzo dobrego reżysera, ale terminy akurat się pokrywały – tamtej premiery z premierą naszego Misterium. W tym roku też jest taki nasz malutki remoncik sceny, więc jest trochę więcej pracy niż dotychczas, i miałem duży dylemat. Znaczy dylemat… Miałem taki w sobie smutek, że nie zagram u tego reżysera, u którego bardzo chciałbym zagrać, bo był ciekawy tekst w teatrze do zagrania i fajna rola, ale później tak sobie pomyślałem, że nie ma co żałować. Pierwsze, co sobie postanowiłem, że będę miał teraz czas na Misterium, więc odrzuciłem to i przez tydzień miałem żałobę po tamtej produkcji, ale potem już nie.

Jacek Banasiuk SDB: Czyli już wszystko jest ok?

Marcin Kobierski: (śmiech) Tak. Przez to, że ja sam zyskuję przy tej pracy. Dla mnie ten czas pracy przy Misterium są jak rekolekcje. Więc człowiek gdzieś tam jest poniekąd wierzący, to dlaczego ma z rekolekcji nie skorzystać (śmiech).

M. Kobierski podczas rekolekcji Wspólnoty "Ziemia Boga"; 2020 rok

 

Jacek Banasiuk SDB: Tegoroczne Misterium – skąd pomysł na taki motyw?

Marcin Kobierski: Kiedyś zetknąłem się z Wandą Boniszewską, bo to nasze Misterium wiąże się z Wandą Boniszewską. Może zacznijmy od tego, że miałem takie pragnienie zderzyć Misterium Męki Pańskiej z jakimś stygmatykiem czy stygmatyczką, z kimś, kto przeżywał Mękę Pańską w trakcie swego życia. Co ciekawe, kobiety miały więcej takich przeżyć mistycznych. Nie mówię oczywiście o św. Franciszku, ale szukałem też takiej osoby, gdzie będzie jakiś materiał; gdzie będzie można zbudować sceny, gdzie jest więcej powiedziane, niż tylko, że ktoś przeżywał Mękę Pańską i tyle. Po drugie, jeden (już teraz z księży), powiedział mi: „módl się dużo, Kobierski, za młodych księży, bo nie jest łatwo”, i wtedy mi się ta Wanda przypomniała, której misją było cierpieć za księży, za Kościół, za osoby konsekrowane. Jakby ona składała ze swojego życia ofiarę za księży. I tak mi się to jakoś wszystko poskładało. Ta osoba przeżywająca Mękę Chrystusa w swoim ciele, jeszcze tutaj ci księża, jeszcze też taki czas, kiedy to był rok, w którym jakieś różne filmy wychodziły o księżach, o Kościele. Jest też taki jakiś czas takich strzałów dla Kościoła, więc ja też z chęcią postanowiłem pochylić się nad kapłaństwem i nad takim trochę oczyszczeniem w sobie tego wszystkiego, bo nawet jak człowiek jest jakoś blisko Kościoła, to jak wlewa w siebie różne informacje, to wszystko jakoś zostaje… i czytając dziennik Wandy, słuchając kolejnych próśb Jezusa, żeby się modlić za Kościół, za księży, to tak ładnie się to wszystko we mnie oczyszczało.

Jacek Banasiuk SDB: Gdy mieliśmy próbę Ostatniej Wieczerzy, dużo rozmawiałeś z nami o tym wydarzeniu. Wspólnie przyglądaliśmy się emocjom, jakie towarzyszyły apostołom. Czym dla Ciebie jest Eucharystia? Jak Ty przeżywasz Eucharystię?

Marcin Kobierski: Tu można byłoby bardzo dużo mówić. To też dla mnie bardzo mocno wiąże się z Misterium, ponieważ kilka lat temu robiliśmy tutaj Misterium połączone z tematem Eucharystii. Dzięki tamtemu Misterium coś takiego mi zostało, że przychodząc do Kościoła teraz na Eucharystię wystarczy, że uruchomię sobie jakiś obraz i łatwiej jest mi się skupić. Tamto Misterium pozwoliło mi zrozumieć, jakiej wielkiej tajemnicy dotykam, będąc na Eucharystii, że łatwiej mi się skupić. Bardzo tęsknię, kiedy w ciągu dnia nie mogę być na Eucharystii. Eucharystia jest dla mnie najgłębszym przeżywaniem mojego kontaktu z Bogiem i to spotkanie jest chyba dla mnie najcenniejsze ze wszystkiego. Chociaż czasem mi się nie chce, chociaż czasem głowę mam tak zajętą różnymi innymi rzeczami, że wydaje mi się, że już teraz nie będzie miejsca, żeby przeżyć tę Eucharystię.

Jacek Banasiuk SDB: Czy miałbyś jakąś radę: jak odnaleźć głębię Eucharystii? Jak się w niej rozkochać?

Marcin Kobierski: To trudne pytanie, bo pewnie każdy ma inną drogę. Na pewno trzeba też o to prosić, żeby takiej łaski dostąpić. Mnie bardzo dużo dało uświadomienie sobie tych momentów, które są w Eucharystii. Bo teraz, kiedy ja przeżywam te poszczególne części Eucharystii zderzając się z Męką Pańską, jest mi łatwiej, bo mam już inny rodzaj skupienia. Po drugie, bardzo ważne jest dla mnie nie zniechęcać się, bo wiele razy doświadczyłem tego, że szedłem na Eucharystię wściekły, bo muszę Panu Jezusowi poświęcić ten czas. Nawet nie mówię o niedzielnych Eucharystiach, tylko w tygodniu. Nagle miałem ten czas, żeby iść na Eucharystię, ale w głowie sobie mówiłem: „przecież mógłbyś tyle rzeczy zrobić w tym czasie” i potem nagle doznawałem jakiegoś pokoju, albo zrozumienia pewnych rzeczy, albo odpocząłem na tej Eucharystii… więc taka wytrwałość w szukaniu jest, wydaje mi się, ważna, ale chyba najważniejsze jest takie szukanie świadomości obecności i nieprzejmowanie się tym, że tu się nudzę, tu ziewam, a tu się nie mogę skupić, tylko ciągłe powracanie do tego, co się dzieje. Zwłaszcza teraz, kiedy my jesteśmy czasem tacy rozedrgani, mamy tysiące myśli szalejących w głowie, nagle wyłączyć się wydaje się być bardzo trudne, ale jak zbawienne, zwłaszcza w tych czasach, pozwolić sobie na to, żeby się wyłączyć.

Jacek Banasiuk SDB: Mam jeszcze całe mnóstwo pytań, ale nie pomieściłoby się to wszystko, zatem na razie dziękuję.

Marcin Kobierski: Bardzo dziękuję. W imieniu twórców naszego Misterium bardzo dziękujemy za zainteresowanie naszą produkcją (śmiech).

Źródło: ŁośPress

Więcej o Misterium

Informacji nt. BILETÓW na Misterium Męski Pańskiej 2020 tutaj

 


Podziel się tym wpisem: